This is the end of radio... Nie, proroctwa Steve'a Albiniego jeszcze się nie spełniły. Po prostu nie mogę dziś prowadzić audycji. O 23:00 usłyszycie pewnie chłopców z Jamaica Selecta... Wracam za tydzień, pewnie...
Zamiast audycji świeżutki koncert studyjny Portishead. Proszę państwa tak wygląda jeden z największych comebacków w historii muzyki:
APDEJT
zdjęli obrazek, nowy wrzut z jutuba:
Resztę częśći znajdziecie bez problemu.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
3 komentarze:
szkoda mon ,a end of the radio szykuje sie niedlugo nam ,yeach .
a to ponazekam sobie jeszcze.
jakkolwiek reggae i ragamufin to gut muzyka i uwielbiam ją to nie moge tych osłów z J.selecta slóchac , widzę nacpanych beavisa i buttheada co rżą do siebie. szkoda ze po sluchaniu zabija na deser dostaję ogórka małosolnego.
ot co
dża man
Chryste, jakie to zajebiste.
Powodzenia w zmaganiach wszystkich.
@opos
oi, mate. no i co mam powiedzieć?:/
A co do Shellaca - ta jest. Będzie czad, jak to się mówiło sto lat temu.
@paulina
Nowy Portishead? No, urywa kończyny, nie spodziewałem się tego. Zasłuchiwałem się w nich kiedyś, ale teraz wiem, że nagrali najlepszy album i że do wcześniejszych wracać nie warto:)
Prześlij komentarz