środa, 28 kwietnia 2010

may.be



Nie wiem jaka jest różnica między hałasem a muzyką. Wszystko zależy od słuchacza. Jeśli dla kogoś hałas oznacza niewygodny dźwięk, to muzyka pop jest dla mnie hałasem

Tak stwierdził niegdyś Masami Akita vel Merzbow, gigant japońskiego noise’u. Ciekawe jak bardzo niewygodnie odbierałby muzykę Fuck Buttons. Pop-noise?
Nie. Wielbiciele wiertarek i pił mechanicznych już przy okazji debiutanckiego „Street Horrrsing” ustawili ten duet obok jąkających się nerdów i ich kolektywów animalnych, a jeżeli już godzili się na wiązanie go z hałasem, to poprzez hasła typu „Whitehouse for pussies”. Ostatnio młodym gniewnym misiom nawet Lightning Bolt wydaje się być „pop”, ale motoryczne, nawet taneczne rytmy Fuck Buttons nie wystarczą, aby człon ten miał prawo pojawić się w opisie ich muzyki. Nie wiem jaki ma sens przypisywanie Fuck Buttons jakichkolwiek etykiet gatunkowych. Wszystko zależy przecież od słuchacza. I ten, niezależnie od jak to nazwiemy, ulokuje sobie debiut i niczym się od niego nie różniący „Tarot Sport” gdzieś między niewygodnym popem a noisem. To jakby puścić na raz Fennesza, wspomnianego Merzbowa i Mike’a Oldfielda. Ale zamiast szufladkować Fuck Buttons, lepiej wybrać się na ich koncert, który odbędzie się 1 maja w warszawskim Powiększeniu.




4 maja
również warto odwiedzić bezkonkurencyjne Powiększenie. Zagrają A Place To Bury Strangers. W przypadku tej kapeli szufladkowanie nie nastręcza większych trudności – pasujące etykietki to post-punk, noise-rock, shoegaze. Od setek zespołów grających w podobnej estetyce A Place To Bury Strangers wyróżnia się jeszcze jednym tagiem – potężnym brzmieniem. Na tyle mocarnym, że Trent Reznor zaprosił ich swego czasu do supportowania amerykańskiej trasy Nine Inch Nails. Zespół otwierał też koncerty przed mistrzami szugejzowej psychodeli The Jesus & Mary Chain. „Exploding Head” - ostatnia płyta A Place To Bury Strangers – to zestaw kawałków, które na żywo rzeczywiście mogą urwać głowę:






W audycji Słuchanie zabija oba powyższe i trochę innego zła.
22:00.


posłuchaj audycji:
Słuchanie zabija - may.be by el wu er



ściągnij audycję


plejlista:

1. Fuck Buttons - Surf Solar
2. A Place to Bury Strangers - Keep Slipping Away
3. A Place to Bury Strangers - It Is Nothing
4. Jon Kennedy - We Milk Life But Dress Smooth
5. Jon Kennedy - Useless Wooden Toys
6. Jon Kennedy - All A Dream
7. Telefon Tel Aviv - Fahrenheit Fair Enough
8. Ellen Allien - Sehnsucht
09. Fuck Buttons - Flight Of The Feathered Serpent
10. Tricky - Tricky Kid


środa, 21 kwietnia 2010

today has been a fucked up day




posłuchaj audycji:
Słuchanie zabija - today has been a fucked up day by sluchanie zabija

ściągnij audycję



plejlista:

1. Beck - Today Has Been A Fucked Up Day
2. 5'NIZZA - Hymn ZSRR
3. Mos Dub - Johnny Too Beef
4. Mos Dub - History Town
5. Mos Dub - In My Math
6. Gonjasufi - She Gone
7. Gonjasufi - Kowboyz And Indians
8. Gonjasufi - Candylane
9. Beck - Books Of Moses (feat. Jamie Lidell)
10. Mos Def - Ghetto Rock
11. Mr. Scruff - Music Takes Me Up (feat. Alice Russell)
12. The Asteroids Galaxy Tour - Crazy
13. Dalek - Culture for Dollars



Mos Dub do ściągnięcia lub przesłuchania TUTAJ



środa, 7 kwietnia 2010

Dan Le Sac vs Scroobius Pip



Moje pierwsze starcie z duetem Dan Le Sac vs Scroobius Pip odbyło się dokładnie dwa lata temu. Zachęcony pozytywną opinią Marcelego (bierz i módl się do tego!) włączyłem tubkę z „The Beat That My Hart Skipped”. Uśmiechnąłem się widząc rapującego typa z chasydzką brodą. Wówczas zlekceważyłem przeciwnika, opuściłem gardę i spokojnie kiwając sobie głową pozwoliłem wyprowadzić pierwszy cios. I ten nastąpił – liryki brodatego wybiły mi zęby, a biegające na prostych motorycznych bitach podkłady Dana Le Saca sprawiły, że niewinne kiwanie łepetyną skończyło się naderwanym kręgosłupem. Na obronę było już za późno – przy ostatnich dźwiękach płyty „Angles” leżałem na deskach i zbierałem w sobie ostatki sił, żeby nacisnąć REPEAT.



Dan Le Sac i Scroobius rozpoczęli wówczas triumfalny pochód przez plejery i last.fmy wszystkich znajomych. Nikt nie stawiał oporu. Mocno się zdziwiłem, kiedy zaczęły pojawiać się pierwsze recenzje albumu. Okazało się, że angielskie duo budzi zupełnie skrajne odczucia – albo zachwyt taki jak mój, albo… no cóż może zacytuję fragment recenzji "Thou Shalt Always Kill", która wyszła spod palców Pawła Nowotarskiego dla Porcys:
(...)perspektywa pisania o tym utworze wydała mi się pomysłem zgoła wulgarnym. Równie dobrze mógłbym podbiec do dziecka z downem, krzyknąć mu prosto w twarz "jesteś debilem, HA HA HA!" wyrwać mu z ręki watę cukrową i wykonywać nią niecenzuralne gesty
/bardzo cenię teksty Nowotarskiego, nie ogarniam jednak tak niskiej oceny/



Trochę się oburzyłem, szczególnie, że w moim uniwersum Dan Le Sac i Scroobius Pip zdążyli niepostrzeżenie wyjąć tron spod tyłka Mike’owi Skinnerowi, który zresztą jakby na potwierdzenie tego parę miesięcy później strzelił sobie w stopę kiepskim LP„Everything Is Borrowed. Dla mnie „Angles” była hip hopową płytą roku 2008. Schowajcie te widły, zgaście pochodnie. Nie jestem z tych heretyków pieprzących głupoty o „inteligentnym hip hopie”. Dajcie spokój z tym stosem - otwórzcie kajeciki i zapiszcie temat lekcji: IRONIA. Bo jeżeli uważacie debiut Dana i Scroobiusa za gniota, to musieliście być chorzy na świnkę, gdy pani tłumaczyła co to jest. Nie wiem jak można zupełnie serio podchodzić to tekstu "Thou Shalt Always Kill". Nie rozumiem jak można oburzać się na sampel z Radiohead w „Letter From God To Man”, nie pojmuję dlaczego tępi się Dana Le Saca za podwalenie bitu „Fixed” od Dizzee Rascala. Nie kumam jak można wystawić takiej płycie ocenę 1/10.

Po roku od premiery „Angles” jasne było, że nie jest to krótka fascynacja – przycisk REPEAT nadal wciskałem bardzo chętnie. Tym bardziej, że dzięki sprawnemu lobbingowi na Festiwalu Tauron Nowa Muzyka 2009 wystąpić mieli sprawcy całego zamieszania. No i wystąpili. Ich koncert miał miejsce pierwszego dnia festynu i po nim było już właściwie po zawodach – Dan Le Sac i Scroobius Pip pozamiatali, wygrali złote kalesony i order z ziemniaka. Okazało się, że na żywo są jeszcze lepsi.

Nie wiem na co bardziej czekałem tej wiosny – na „The Logic Of Chance”, drugi album Le Saca i Scroobiusa, czy na ich występ w warszawskim Powiększeniu. Co do tego, że zapowiedziany na 11 kwietnia koncert będzie manifestem potęgi duetu nie mam żadnych wątpliwości. Wydana pod koniec marca płyta nadal mieli się w mojej plejerce. O tym, czy i tym razem stanę po stronie zachwyconych dokonaniami brodatego rycerza i jego giermka od bitu, czy jednak dołączę do frakcji krytyków przekonacie się w najbliższej audycji Słuchanie zabija.


Należy przeczytać:
Marceli Szpak vs Scroobius Pip
Pip daje się przekroić Mariuszowi Hermie




posłuchaj audycji:
Słuchanie zabija - Dan Le Sac VS Scroobius Pip by lewar

ściągnij audycję


plejlista:

1. Dan Le Sac VS Scroobius Pip - Thou Shalt Always Kill
2. Dan Le Sac VS Scroobius Pip - The Beat That My Heart Skipped
3. Dan Le Sac VS Scroobius Pip - Back From Hell
4. Dan Le Sac Vs Scroobius Pip - Sick Tonight
5. Dan Le Sac Vs Scroobius Pip - Cauliflower
6. Audio Bullys - London Dreamer
7. Audio Bullys - Twist Me Up
8. Scroobius Pip - Dreaming
9. Dan Le Sac Vs Scroobius Pip - Great Britain
10. Dan Le Sac Vs Scroobius Pip - The Beat
11. Dan Le Sac Vs Scroobius Pip - Get Better
12. Audio Bullys - Daisy Chains
13. Dan Le Sac VS Scroobius Pip - Look For The Woman