niedziela, 13 kwietnia 2008

Czesław śpiewa

Tydzień temu ukazała się płyta „Debiut” śpiewającego Czesława. W sieci nawet trochę zaszumiało – pozytywne głosy fanów Tesco Value poparte podobnymi opiniami ludzi, którzy przypadkowo zetknęli się z nowymi piosenkami Czesia kontrowane są przez różnego rodzaju hejtspicze. Fajno.

Fajno, bo wreszcie twórczość Czesława Mozila została szerzej zauważona. Można nawet powiedzieć, że jego piosenki trafiły pod strzechy – po tygodniu „Debiut” jest najlepiej sprzedającym się albumem w sieci Empik. Z drugiej strony jako zagorzałego fana Tesco Value trochę smuci mnie, że lud poznaje Cześka jako Czesław śpiewa, a o jego wcześniejszej twórczości się nie wspomina. Jako zagorzały fan Tesco Value zacznę więc od samego początku, od koncertu jakiegoś duńskiego zespołu o fajnej nazwie w jazzowym klubie Perspektywy w liczącym około 80 tysięcy dusz Ostrowcu Świętokrzyskim…

"Grać nie srać!"

Zaczyna się występ, przed sceną na wygodnych kanapach rozkładają się miejscowe szychy i kaczany, taka mieszanka pszenno-buraczana. Oczywiście wszystkie te buraki pochłaniają schaboszczaki z frytkami i koncert niewiele ich obchodzi, no chyba, że muzykanci zagrają coś pod wódeczkę. Blondwłosa kontrabasistka, perkusistka brunetka, pan z gitarą elektryczną, drugi z akordeonem i niski facecik z zawadiacko przekrzywioną na bok wełnianą czapeczką wychodzą na scenę. Facecik mówi, że nazywa się Czesław i z pochodzenia jest Polakiem, a to jest zespół Tesco Value. Wznosi toast za właściciela knajpy i zaczyna śpiewać piosenkę o pijackiej imprezie. Zblazowane towarzystwo od schaboszczaków żre dalej, reszta publiczności zdecydowanie się ożywia. Milkną ostatnie dźwięki „A Toast For The Host” i Czesław z emfazą naspidowanego przedszkolaka zagaja łamaną polszczyzną z cudownym akcentem:

- Teraz będzie piosenka o tym, że... Bo to jest kraj katolików, i ja jestem katolikiem i dobrym katolikiem, i tak to jest z dobrymi katolikami, że wieczorem myją ząbki, paciorek. Mówią paciorek, wcześniej myją ząbki. Wieczorem... I przed snem klęczą i ten paciorek... A potem wskakują pod kołdry - tu wrzeszczy na cały lokal - i WALĄ KONIA!
Na scenie lądują
wykrztuszone kawałki schabu

Tego wieczoru zakochałem się w Tesco Value. Zakochali się w nich moi znajomi, zakochało się moje miasto. Potem okazało się, że Tesco też polubiło Ostrowiec Św. – przyjeżdżali tam wiele razy, pewnego razu zostali w Perspektywach na cały tydzień.

"romantic punk, pop cabaret, jazz rock"

Tak stało na plakatach zapowiadających występy Tesco Value. I dokładnie tak brzmi ich pierwsza płyta – s/t z 2002 roku. Nagrana przez absolwentów kopenhaskiej Royal Danish Music Academy, co może tłumaczyć doskonałe aranżacje i pierwszej klasy wykonawstwo. Zawierająca cudowne, uzależniające melodie. Piosenki o tekstach tak fajnych jak ten:

"Welcome lazy day,
no fun, no hardcore sex today
And masturbation is no salvation
when I need your dirty execution...

So let me seduce you,
give me permission to fuck and abuse you
Gotta pull on this dirty sheet,
so you could spank my monkey to this funky beat"


Self-titled Tesco Value nie da się ot tak zrecenzować, opisać. Jest to muzyka, która albo Was oczaruje od pierwszych dźwięków, albo zniechęci – trudno przejść obok niej obojętnie.

Możesz kochać rock, pop, cabaret lub piosenkę aktorską i naprawdę nie cierpieć, nienawidzić mojej twarzy i reszty Tesco Value, a ja na to niestety nic nie poradzę...

Czesław Mozil dla lolipop.pl

Songs For The Gatekeeper” z 2004 roku została nagrana w mniej więcej tym samym składzie, co pierwsza płyta. Niestety mamy tu klasyczny przypadek „drugi album świetnie debiutującego zespołu”, jakkolwiek wyświechtane by takie określenie nie było. Piosenki już nie tak wspaniałe, muzyka już nie tak czarująca. Ale jest kilka naprawdę dobrych momentów – chociażby koncertowy szlagier „Proszę się nie bać”:

Znana jest to nowina: każda matka chce widzieć swego syna
Jako męża, kochanka, ojca dla małej Ani, Janka
A ciotki żądają wódki…

Bo ciotka zdaję se sprawę, czemu z nim do domu nie przychodzi żadne dziewczę
Tylko długowłosy cholera, co tak dziwnie się ubiera!

I dlatego każdy z nas tak chce
Znaleźć tą miłość w głębokim śnie
I dlatego każdy chce ten znak
Obudźmy się, nie będzie wam miłości brak
Ale proszę was…
Proszę się nie bać wszystkich małych, chłopców co lubią się schylać

Między pierwszą a drugą płytą pojawił się singiel „Pajonczek” i kilka nowych piosenek na stronie zespołu (już zamknięta), niektóre jak na przykład „Żaba tonie w betonie” znalazły się w nowych wersjach na cześkowym „Debiucie”. Te songi to pierwsze owoce współpracy Czesława z Michałem Zabłockim.

"We take a shot and then we fall into the world of songs about love"

Tesco Value to przede wszystkim koncerty. Skład i instrumentarium zmieniały się na każdej trasie – od takich jakie opisałem wyżej przez bardziej kameralne (wibrafon, saksofon, akordeon), do punkującej bandy dzieciaków plus Czesiek i Martin z akordeonem. Za każdym razem był rasowy szoł, wielka radocha z grania. Koncertowali w całej Polsce, a z każdym występem fanbase Tesco rósł. W końcu zawitali do stolicy. Zdobyli ją jednym występem, wnieśli powiew świeżości w zakisłym światku klubów na Dobrej. Nic dziwnego – na występach Tesco, a później Czesława jako solo act konferansjerka miesza się z piosenkami, między refrenem za zwrotką strzelane są szoty czystej, najebani Duńczycy śpiewają, że mówią płynnie po polsku, jakiś zabłąkany kark, pijaniutki, cały we łzach wychodzi przed scenę i bijąc się po twarzy krzyczy: graj Czesiek, graj!





„Jestem Polakiem i mówię płynnie po polsku”

Na płytę „Debiut” czekaliśmy kilka lat. Na jej wydanie, bo Czesław śpiewał te nowe piosenki na każdym koncercie. Się doczekaliśmy… Jest dobrze.

Dobrze? A jak miało być, oczywiście, że dobrze! I lepiej chyba być nie mogło – nie da się przecież przenieść na płytę atmosfery koncertów Czesława, na płycie żadna piosenka nie jest przedłużona anegdotą o Behemoth, żadna nie jest od środka rozpieprzona, zdekonstruowana. To po prostu piosenki. Przebojowe kompozycje. Dla ludu. I jest dobrze, mimo iż przeszkadza mi parę rzeczy – przeprodukowane brzmienie: pogłosy, echa, kilka zbędnych dźwięków, zmieniona aranżacja „Żaby…”, zupełnie nietrafione solo gitary w „Tyłem do przodka”…

Oprócz osoby i charyzmy Czesława najmocniejszą stroną „Debiutu” są teksty. Kolektywna praca internautów z onetowego czatu Multipoezja i krakowskiego poety Michała Zabłockiego. O tekstach mądrze prawił Marceli, zresztą nie tylko o tekstach. Nie mam nic do dodania, zobaczcie tylko jak wyglądają one w książeczce do płyty:

Dnia pewnego za Gierka (yennefer_from_hell)
ktoś mi ukradł cukierka. (Arrian)
Duża to była strata, (atrojka)
bo go niosłem dla brata. (chuda)
Miał być na urodziny (niewygodny_splinter)
ode mnie i rodziny. (yennefer_from_hell)
Brat niski był od małości (Jim)
i chudy - same kości. (niewygodny_splinter)
Ucieszyłby się na pewno, (dociekliwy_id)
bo suchy był jak drewno (ayck)
i nogi go bolały (Jim)
i cały był zdrewniały. (blenda)
Może by trochę przytył (yennefer_)
i wreszcie byłby syty, (grafoman)
a tak to nie był krzepki, (yennefer_)
i nie miał piątek klepki. (De_Kasia)
Pracował w hucie na zmiany (Jim)
i często był pijany; (Przemek_k-ce)
przypadkiem stracił pracę (as)
i wylądował w pace. (Dana_Scully)
A wszystko z mojego powodu, (De_Kasia)
bo cuksa stracił za młodu (ayck)

Czesław wraca do Polski. Czesław koncertuje. Idźcie na koncert Czesława, nawet jeżeli nie podoba Wam się muzyka Tesco, czy nowe piosenki. Idźcie bo naprawdę warto zobaczyć jedynego polskiego szołmena, z Danii.

/Czesław śpiewa w warszawskiej Aurorze/



/i Czesław śpiewa u Kaczkowskiego w Trójce, zaraz po tym jak śpiewał w Aurorze/


APDEJT:

W komentarzach do recenzji "Debiutu" na bloku don't panic we are from poland niejaki Cziko zacytował wypowiedź Czesława z wywiadu dla empikowej gazetki. Ów cytat pozwolę sobie umieścić i tu, bo to DOBRZE POWIEDZIANE:

"nie myślę za bardzo o gatunkach muzycznych, bo w tym nie jestem silny, i po prostu niedobrze mi się robi, jak czuję, że tworzą się kliki muzyczne, takie jak powiedzmy polska scena indie, która jest bardzo konserwatywna w swoich poglądach na muzykę. To jest tak proste, kiedy chodzi o muzykę, o piosenkę! Podoba ci się to słuchaj i nie wstydź się, że pewnego dnia piosenki Dody latają ci w głowie, a dzień później idziesz do sklepu po najnowszą płytę Behemotha bo czujesz, że ta muzyka daje ci właśnie to, czego potrzebujesz"



12 komentarzy:

iammacio pisze...

mądrze prawisz - chłodzę wódkę!

nierym pisze...

tv rządzi. i to m.in. dlatego, że nie ma w tym lansu, sztucznej promocji, itd. zaczęli koncertami i zdobyli publikę bez pozytywnych recenzji w "opiniotwórczych" pismach muzycznych. i naprawdę, jeśli o zarzuty w kwestii pretensjalności chodzi, znam dużo bardziej pretensjonalne twory ostatnimi czasy wychwalane pod niebiosa jako odkrycia.

jadz pisze...

a Trójka w końcu zużyje maszynke do świerkania. juz prawie prawie.
tak to bywa z promołszyn.

Anonimowy pisze...

nie bój żaby...się wymieni obudowę w maszynce i się tak szybko nie zużyje.. ;)

Anonimowy pisze...

to prawda muzyka Czesława na płycie to nie to samo co koncert.. koncerty Czesława są niesamowite.. na nich czuc ze granie przynosi mu ogromna radosc.. i bawi sie razem z publika.. ehh "czesc i slawa dla czeslawa"

Anonimowy pisze...

j.

Warto było wspomnieć o Tesco Value. Dziękuje. Za tym tesknie. I aż strach się bać kiedy czar Czesia pryśnie.

Pozdrawiam,

Anonimowy pisze...

Tesco Value znam i bardzo lubię od dawna, na długo przed tym zanim Czesław kapitalnie zagrał z Hey'em na "MTV Unplugged" i zanim Polska tłumnie ruszyła do sklepów po "Debiut".
Szkoda jednak,że mało kto zna TV,bo to jest dopiero jazda choć i Czesław na solowej płycie brzmi fajnie :)
Odnośnie promołszyn w Trójce: coś mi się wydaje,że Czesław zabawi na LP3 dłużej.
Swoją drogą to cieszy mnie,że ktoś praktycznie wcześniej nieznany szerokiej publice zadebiutował tak spektakularnie :)
Coś jest w tej muzyce,że chce się ich słuchać wciąż i wciąż.

Czesław,śpiewaj!

Anonimowy pisze...

Szkoda że poznałam Tesco Value dopiero teraz gdy wszyscy (cytuję) "ruszyli tłumnie po debiut".Ale cieszę się ze w ogóle.Nigdy tak sie nie śmiałam ani tak nie płakałam na żadnym koncercie jak ich.Ujmuje mnie ich szczerość,urok osobisty a także nade wszystko wspaniałe przygotowanie oraz odwaga w wyrazaniu uczuć.Żal mi tych którzy znają tylko ostatnią płytę nagraną pod szyldem Czesław Śpiewa.A Karen??Martin?? Powinni zostać docenieni.Mam też małą prośbę.Mam parę piosenek TV ale parę to za mało.Więc gdyby jakiś życzliwy mógł się ze mną skontaktować i przesłać mi parę utworów na maila byłabym bardzo wdzięczna.dzięki z góry
oto mail:the_nightstar@o2.pl

Anonimowy pisze...

Przyznaje Tesco Value poznałam po Debiucie Czesia, ale mam zasadę sprawdzania pochodzenia artysty który mi się spodobał i tym sposobem poznałam obie formacje - wizjonerzy! Żałuję tylko że na liście miast które Czesław odwiedzi w tym roku nie ma Białegostoku.

Kazziz pisze...

bardzo prawdziwe - mówę po półrocznym słuchaniu i kilkukrotnym kocnertowaniu z Czesiem ;) i po NAJLEPSZEJ SIARZE NA OFFIE, czyli karteczce o Afterparty i seksie (czyli moim i mojej ekipy performance'ie) ;)

Anonimowy pisze...

"Jest to muzyka, która albo Was oczaruje od pierwszych dźwięków, albo zniechęci – trudno przejść obok niej obojętnie."

a ja się nie zgodzę z tym stwierdzeniem. gdy pierwszy raz przeczytałam o Czesławie poszukałam na YouTubie piosenek i znalazłam "Botany Play". zakochałam się w tej piosence absolutnie, natomiast posłuchałam chwilę piosenek Czesława albo innych Tesco Value i przeszłam obojętnie. wydawało mi się że z repertuaru tego zespołu tylko ta jedna będzie mi się podobać. a po jakichś 2 tygodniach przypadkiem posłuchałam innej piosenki Czesława i tym razem "zaskoczyło". właśnie słucham pierwszej płyty TV i się zachwycam. a wydawało mi się na początku, że to nie dla mnie. fakt, że "Botany Play" ma zupełnie inny klimat niż reszta utworów z płyty "Songs for the Gatekeeper".

Anonimowy pisze...

Jak to, by powiedział jeden z moich kolegów: "Dobrze gada, wódki mu".
Co do tej opinii o Czesławie i o Tesco Value zgadzam się w 100%. Teksty genialne, inne, wnoszące coś. W Cześku można się zakochać, za to jak śpiewa, za jego wypowiedzi... On nic nie udaje, cały czas jest sobą. I to jest w nim najfajniejsze...